Od momentu gimnazjum walczę z atakami trądziku, mniejszymi bądź większymi i cały czas szukam nowych produktów dzięki którym moja skóra będzie gładka i bez wyprysków.
Moja cera jest problematyczna, ze skłonnością do trądziku a w dodatku mieszana, więc trudno mi ją utrzymać w harmonii.
Oprócz twarzy mam problem też z miejscami pod żuchwą, czasami na szyi i dekolcie, no i nieszczęsne ramiona i plecy. Nie wysypuje u mnie kaszka, ale mam dość spore krosty, które ciężko mi wyleczyć i goją się do 2 tygodni (czasami jak nie więcej).
Jest to dość żenujący problem i często wstydzę się nosić koszulki na ramiączkach, a o odkrytych plecach nie ma mowy. I wiem, że z tym problemem nie jestem sama.
Dlatego chcę się podzielić moimi sposobami i produktami, które w moim przypadku zadziałały, a przynajmniej - nie zaszkodziły.
Zacznę od maści, bo to jest najbardziej skuteczny produkt:
-maść nagietkowa (ok 11zł, dostępne w aptekach). Używam jej ok 4 dni i widzę sporą poprawę. Jest to produkt na bazie wazeliny i wyciągu z kwiatu nagietka, w konsystencji jak zwyczajna wazelina. Ma przyjemny ziołowy zapach. Można używać punktowo jak i nakładać na całą twarz, ja osobiście lubię najpierw rozgrzać ją między palcami a potem energicznie wmasować w twarz ina miejsca gdzie pojawiły mi się wypryski. Używam jej zarówno do twarzy jak ramion, pleców i na dekolt. Na twarzy zadziałała najlepiej. Pierwszy raz nałożyłam ją ok 16, potem zmyłam i nałożyłam jeszcze raz na całą noc. Rano byłam zachwycona, skóra była gładka i jasna, pozostały delikatne czerwone przebarwienia po wypryskach. Trochę się bałam, że przez wazelinę w składzie mnie wypryszczy, ale nic takiego się nie stało. Na ramionach, plecach i dekolcie już nie zadziałała tak mocno, ale głownie chodziło mi o twarz i okolicę żuchwy więc jestem z niej mega zadowolona i gorąco polecam.
-maść propolisowa (ok 16zł, również w aptekach). Użyłam jej ze 2 razy i odkryłam, że można ją zmieszać z maścią nagietkową i tak nałożyć na skórę. Jest to wyrób pszczeli więc warto najpierw sprawdzić czy nie wystąpi żadna reakcja alergiczna. Ma jakby miodowy zapach, ale nie taki przyjemny jak prawdziwy miód (mi osobiście nie podoba się jej zapach, ale to akurat nie jest dla mnie wyznacznikiem przy wyborze). Jego konsystencja jest bardziej "twarda" niż maści z nagietka, trudniej rozprowadza się na skórze, ja użyłam jej na całą twarz, ale punktowo też będzie okej. Ma bursztynowy kolor i brudzi ubrania więc warto przykleić na miejsce posmarowania plaster, albo po prostu założyć jakieś stare ciuchy (jeśli chcecie posmarować nią ciało i iść spać). Tą maść używałam na miejsca na ciele i widziałam poprawę, ale u mnie ten proces trwa na prawdę długo i ciężko mi się goją wszystkie wypryski z pleców i ramion.
-żel do twarzy z węglem aktywnym (niecałe 8zł, Super Pharm) ten produkt kupiłam trochę przez przypadek, szukałam akurat czegoś bo poprzedni żel mi się skończył i w tym zachęciła mnie przede wszystkim niska cena i węgiel aktywny, o którym słyszałam dużo pozytywnych rzeczy. Ten żel jest dość łagodny dla skóry, ma ładny zapach, ale jest bardzo rzadki więc trzeba uważać przy jego otwieraniu i zamykaniu. Ponadto jak już zamykamy go i zostaje trochę na wieczku to może się rozpryskać i zostawia szaro-czarne plamy. Jednak co do zastosowania: skróa po jego użyciu jest gładka i świeża, nie powoduje wysypu pryszczy. Wydaje mi się też, że przyspiesza gojenie wyprysków, używam go do ramion i pleców i widzę poprawę. Warto go przetestować.
-peeling do twarzy z węglem aktywnym, z tej samej serii co żel do twarzy. Według producenta jest to drugi etap oczyszczania (jest jeszcze maseczka, której jednak nie mam). Peeling zrobiony jest ze zmielonych pestek moreli, ma bardzo zbitą formułę, co bardzo mi się podoba, bo nie rozbryzguje się na wszystkie strony tak jak żel. Bardzo fajnie oczyszcza skórę, jest świeża i gładka, ale jednak nie podrażniona, ponieważ ten peeling nie jest napakowany tymi pestkami - proporcja kremu do drobinek to ok 65% na 35%. Wracając do maści z nagietka - przy jej użyciu warto robić peeling przynajmniej 1 raz w tygodniu, bo zauważyłam, że mogą się robić takie "grudki" pod skórą. Ale też nie jestem do końca pewna czy to przez maść czy jednak to moja skóra, bo i do tego ma tendencję. Dlatego tym bardziej polecam ten peeling. Zapach ma taki sam jak żel.
Poza tym wypijam jeszcze codziennie rano szklankę wody z cytryną. Wyciskam trochę soku do szklanki, zalewam zimną wodą i dolewam trochę zagotowanej (60% zimnej i 40% zagotowanej, bo może być za gorące) i wypijam jeszcze przed zjedzeniem czegokolwiek. Nie wiem czy działa na twarz (chociaż nie mam już suchych skórek), ale na trawienie na pewno, reguluje pracę jelit, więc jeśli macie z tym problem to powinno pomóc.