10/26/2016

Bienvenido a Espana

Coś się zaczyna, coś się skończy.
Jakieś 2 tygodnie temu zaczął się dla mnie całkowicie nowy rozdział w życiu.
Po pierwsze: zaczęłam studia. Moja licealna kariera oficjalnie dobiegła końca. Mimo to bardzo się ciesze, że już mam ten okres za sobą, bo nie był najprzyjemniejszy.

Jestem już prawie 2 miesiące w Hiszpanii. Dużo się zmieniło. Chyba jestem szczęśliwsza, czuję że moje życie w końcu może się odmienić, że w końcu znajdę upragnione szczęście.
Ale z drugiej strony, teraz, w tym momencie jest mi tak źle...
Znalazłam kogoś. Nie byłam przekonana na początku, bo co to może wyjść ze znajomości z Tindera. Widzieliśmy się pierwszy raz - myślałam, że pierwszy i ostatni, bo było trochę awkward.
Ale potem był drugi.
Długo, długo nic przez okoliczności, o których nie wiem co myśleć.
W końcu trzeci raz.
Przedwczoraj czwarty.
Z jednej strony nie wiem o czym mam z nim rozmawiać. Z drugiej - bardzo chcę go zobaczyć.
Właściwie to powinnam się wziąć w tym momencie za naukę, a nie bzdurami zajmować, bo wypierdolą mnie stąd szybciej niż zdążę powiedzieć "Universidad de Granada"...
Nie wiem czy mogę mu zaufać, wszystko wydaje się w porządku, ale z drugiej strony... Sama nie wiem. Chodzi o to, że mam wrażenie, że on chce tylko jednego. A dla mnie to byłby pierwszy raz. Z jednej strony nie chcę już czekać, ale z drugiej cholernie się boję. Przeraża mnie to, że jednak COŚ pójdzie nie tak i zostanę z brzuchem - niefajnie.
Ale chciałabym też żeby trochę się postarał, pozdobywał. Chciałabym żeby w końcu ktoś się we mnie zakochał. Takie banalne, ale tak bardzo tego pragnę. Boję się, że jak już dostanie to czego chce, to zwieje i tyle go widzieli. Niby z jednej strony uważam, że to co mam, to najcenniejsze co mi pozostało i nie chcę tego dawać byle komu, a z drugiej już na prawdę mi to wisi i uważam, że to nie jest taki big deal.
Wiecie jak to jest, w Polsce byłam "ta brzydka", taki chodzący ziemniak a tutaj już nie ma tego problemu.
Ale mimo wszystko chciałabym czegoś głębszego. W głębi serca chcę tylko odrobiny miłości. Żeby komuś na mnie na prawdę zależało. Żeby był gotów zrobić dla mnie wszystko. Chcę przyjaciela, kochanka, bratniej duszy, kumpla, obrońcy, doradcy - nie wiem czy on spełnia te wszystkie warunki.
Sam mi powiedział, że jestem "spięta" i "nerwowa" - wiem to. Ale czy to jest takie dziwne, skoro przez kilka lat kochało się jedną osobę mimo tego, że ona dawała Ci do zrozumienia, że nie chce nic prócz przyjaźni? Czy to dziwne, że mu nie do końca ufam, bo nie mam ŻADNEGO doświadczenia z mężczyznami?
Ja bym się nie dziwiła. 

Swoją drogą Granada jest cudownym miejscem. Oczywiście tęsknię za Polską i za domem, za rodziną... Ale ludzie tutaj ją tacy mili, nie ma zawiści i zazdrości jaka panowała w Polsce. Nikt nie patrzy na Ciebie z byka, nie zazdrości tego, że masz coś lepszego, nie patrzy z góry, bo masz coś gorszego. Jestem tu 2 miesiące i jestem na prawdę zadowolona. Czuję, że to mogłoby być moje miejsce na ziemi... Z tą jedyną osobą - zdecydowanie.

Chyba znowu zacznę tu zaglądać, wstawiać posty. Ale to będą raczej posty personalne, o tym co się dzieje w moim życiu i tu w Granadzie. uspokaja mnie wypisywanie wątpliwości i smutków.
Mam nadzieję, że będzie dobrze.