5/29/2016

Domowe obcinanie rozdwojonych i zniszczonych końcówek

Taki temat wziął się przez przypadek.
W zeszłe wakacje zrobiłam sobie niebieskie ombre, potem jak już kolor prawie zszedł i została mi tylko zielonkawa poświata obcięłam włosy i zaczęłam zapuszczać. Obecnie ich długość jest do ok. łopatek więc jestem super zadowolona. Ale zauważyłam, że zaczęły mi się bardzo rozdwajać końce, są suche i poniszczone, a jednak szkoda mi znowu obcinać 5 centymetrów (u mnie to zrobiłoby sporą różnicę).
Zaczęłam więc szukać na Youtubie i znalazłam kilka przydatnych filmów jak samemu pozbyć się rozdwojonych końcówek.

Znalazłam 2 proste i szybkie sposoby:

1. Dzielimy włosy na partie, dokładnie rozczesujemy, żeby były jak najbardziej gładkie i nigdzie się nie splątały, albo nie porobiły takie nierówne "wzniesienia". Następnie bierzemy taką partię włosów i wkładami między palec wskazujący a środkowy. Potem zawijamy tą partię na środkowy palec tak żeby końce były na dole. Wszystkie włosy które nie trzymają się tej partii tylko wychodzą to są zwykle te uszkodzone. Bierzemy nożyczki i je obcinamy. Trzeba pamiętać, żeby mieć ostre nożyczki, najlepiej takie ze szpiczastą a nie zaokrągloną końcówką. Radzę robić takie rzeczy uważnie, żeby przez przypadek nie obciąć sobie za dużo włosów. Według mnie to jest metoda "nieinwazyjna", bo obcinamy rozdwojone i uszkodzone końce nie tracąc przy tym długości, ale oczywiście to też nie jest bardzo dokładna metoda tak jak przy normalnym obcinaniu włosów, bo nigdy nie pozbędziemy się wszystkich uszkodzonych włosów.


                                     




2. Druga metoda moim zdaniem jest trudniejsza ponieważ wymaga więcej precyzji. Tak samo bierzemy dobrze rozczesaną "na gładko" partię włosów i zawijamy tak, żeby zrobił się "dred". Włoski które nie przylegają ciasno tylko wystają obcinamy. 



Podam Wam jeszcze linki do dwóch filmików, w których te metody są pokazane i jest dokładnie wytłumaczone jak przeprowadzić takie cięcie, żeby nie poniszczyć swoich włosów (np. jakich nożyczek używać, chociaż ja używam zwyczajnych, ponieważ są ostrzejsze niż te, które mam do obcinania włosów). 
Mam nadzieję, że komuś przydadzą się takie proste sposoby na odświeżenie włosów. Nie można też zapominać przede wszystkim o odżywianiu i nawilżaniu włosów, szczególnie teraz podczas lata, aby nasze włosy były w jak najlepszej kondycji :) (Hmm, może nawet zrobię taki post o pielęgnacji włosów).


Tu podaje linki do filmików na Youtubie:


5/17/2016

Grunge, rock i glam rock

To są przede wszystkim terminy muzyczne odnoszące się do różnych brzmień z tego samego gatunku muzyki. Ale grunge, rock i glam rock funkcjonują również jako terminy modowe.
Grunge to podgatunek rocka alternatywnego, powstał w latach 80. i wywodzi się z Seattle gdzie zbuntowana młodzież zaczęła wyrażać siebie poprzez niedbałe ubranie i tak samo niedbałe brzmienie gitary. Muzykę grunge'ową reprezentują przede wszystkim Nirvana, Alice in Chains i Pearl Jam.
Rock to bardzo ogólne określenie dla całego gatunku, który zawiera w sobie różne inne podgatunki, kojarzy się z mocnym brzmieniem gitar i perkusji. 
Glam rock to trochę odświeżona wersja starego, dobrego rocka, ma za zadanie oczarować i pokazać jak najwięcej przepychu i uroku. Artyści często występowali w dość szokujących, kolorowych i obcisłych ubraniach wyszywanych cekinami i kryształkami. Z glam rockiem można kojarzyć Davida Bowie, Prince'a, Kiss'ów i New York Dolls (szczególnie zachęcam do posłuchania tych ostatnich). 

Piszę o tym, bo te wszystkie style są mocno związane z modą. Jestem nimi kompletnie zafascynowana! Ta umiejętność dobierania do siebie różnych ubrań, przypadkowo lub przeciwnie, z chorobliwą dbałością o każdy, nawet najmniejszy szczegół. Według mnie potrzeba bardzo dużo odwagi, pewności siebie i znajomości własnego ciała, co bardzo mi imponuje. 
Poza tym, mam swoje własne rozumienie tych stylów (nie wiem czy jest poprawne czy nie, ale ja to czuję w taki właśnie sposób), dominuje czerń, szarości i czerwienie, ma być z pazurem, ale tak jakby osobie, która to nosi kompletnie nie zależało (grunge), poza tym paski, krata, cekiny, ćwieki, złoto, srebro, naszywki, skóra, trochę lateksu, flanele, tak bardzo modne w tym sezonie frędzle, kowbojskie buty, zamsz oraz jeans. Obecnie za sprawą panujących trendów do tego zestawienia dołączyły kolory nude i brudnego różu, ale w ograniczonych ilościach. 
Przeglądając zdjęcia na Pinterest po wpisaniu hasła "grunge" znalazłam bardzo dużo cudownych i inspirujących zdjęć, chociaż z drugiej strony denerwują mnie, bo na niektórych widać wymuszenie. Chodzi mi o to, że to ma być coś naturalnego, ten pazur ma być jak powietrze, a na tych zdjęciach jest dopracowany w najmniejszym detalu, mimo że zachwycają, rzuca się w oczy, że to nie jest prawda, że to jest fikcja i wymóg obecnych czasów w dążeniu do perfekcji, która przykro mi, ale nie istnieje. 
Na szczęście jest tam też bardzo dużo starych zdjęć. Zdaję sobie sprawę, że wtedy też wszystko było dopracowane i przemyślane jak w przypadku glam rocka, ale wydaje mi się, że było też mniej wymuszone, adekwatne do tamtych czasów i panującej mody. 
Obecnie dla mnie najważniejsze jest przede wszystkim znalezienie balansu. Powinno się iść za tym co podpowiada nam nasze serce, ślepe podążanie za modą jest słabe, bo sami nie czujemy się dobrze z tym jak wyglądamy. Chodzi mi o takich zwykłych ludzi, co specjalnie wbijają się w obcisłe kiecki, żeby wyglądać jak Kim K (którą kocham i uwielbiam), ale jeśli nie czujemy się z czymś dobrze to nie róbmy tego. 
Jednak sama wiem, że to dość trudne, też chcę podążać za modą, ale to co jest w każdym z nas najlepsze to oryginalność. Ja wciąż szukam i szukam tego co będzie do mnie najlepiej pasować. W tym momencie jestem na etapie fascynacji rockiem i grungem, próbuję przemycić jakieś ówczesne trendy, ale z drugiej strony nie chcę żeby wyglądało to jakbym się "przebrała", chcę żeby to wychodziło jak najbardziej ze mnie i było jak najbardziej kompatybilne z moim charakterem. 

No dobra, bo trafiam na niebezpieczne tematy o wyrażaniu siebie (z czym wciąż mam problem i wydaje mi się, że każdego dnia dowiaduję się o sobie czegoś nowego). 

Zapomniałabym! Ja widzę bardzo dużo inspiracji u luksusowych projektantów takimi stylami i gatunkami muzycznymi. W niektórych przypadkach wiem, że ta inspiracja była, w innych nie mam zielonego pojęcia, ale odnajduję je w ich ubraniach. Mam na myśli przede wszystkim Yves Saint Laurent i nieśmiertelną skórzaną kurtkę, następnie Balmain i ich ubrania przede wszystkim w czerni i złocie czy Versus Versace i garniturowe kroje oraz kurtki z lateksu i skóry.  

A teraz fala inspiracji: 





















 




5/15/2016

Konkurs Sephora

Jestem przeszczęśliwa (pomimo tego, że właśnie w tym momencie powinnam powtarzać do matury ustnej z polskiego, a piszę posta). Udało mi się wygrać konkurs organizowany przez Sephorę na Instagramie!!! 

Konkurs polegał na udostępnieniu zdjęcia z nową mascarą Excessive Lashes od Make Up For Ever i napisaniu dlaczego chciałoby się wypróbować ten tusz do rzęs. 
Zdjęcie udostępniłam i napisałam do niego komentarz, ale raczej bez żadnej nadziei na wygraną, a jednak! Byłam jeszcze bardziej szczęśliwa gdy dotarło do mnie, że nagrodą jest nie tylko mascara, ale również eyeliner, pomadka i puder transparentny, a więc bardzo przyzwoity zestaw do stworzenia konkretnego looku.
To są dość drogie kosmetyki dlatego informacja, że dostanę nie jeden, a aż 4 produkty lekko mną wstrząsnęła :) 

O wygranej dowiedziałam się w środę, a już w piątek kosmetyki dotarły do mojego domu więc duży plus dla Sephory za szybkie ogarnięcie tematu. 

Cały zestaw tak się prezentuje: 



Moja pierwsza myśl jak wyciągnęłam kosmetyki z paczki to "A co to takie małe???" 
Serio, te produkty zawsze zdawały mi się być większe więc nie wiem o co chodzi, ale z drugiej strony to mało istotne, ponieważ cieszyłam się z tego, że w ogóle jestem w ich posiadaniu. 
Jestem też już po ich pierwszym wypróbowaniu, a więc: 
  • EXCESSIVE LASHES - Co do tuszu do rzęs miałam chyba większe oczekiwania. Plusem jest cienka szczoteczka, fajnie wydłuża rzęsy, ale jak dla mnie sama formuła tego produktu jest zbyt gęsta, tusz szybko wysycha na szczotce i trochę skleja rzęsy. 
  • PRO SCULPTING LIP - Pomadka jest super. Po jednej stronie jest taki jakby lipliner, ma kremową, ale matową konsystencję (niestety taka czerwień to nie mój kolor, ale mimo to super!) a po drugiej jest gąbeczka z rozświetlaczem do wykonania na ustach efektu ombre. Powinien też się sprawdzić jako rozświetlacz kąciku oczu. Też ma przyjemną konsystencję, ni to pudrowa, ni to kremowa, taka akurat. 
  • GRAPHIC LINER - Eyeliner jest w pisaku do robienia precyzyjnej kreski jednak trzeba się do niego przyzwyczaić i nabrać wprawy. 
  • HD HIGH DEFINITION POWDER - Puder użyłam tylko na strefę T, ale jego konsystencja jest bardzo przyjemna w dotyku, jak po nałożeniu silikonowej bazy. Niestety podkreślił mi suche skórki, ale nie wiem czy to on sam w sobie to zrobił, czy po prostu przez to, że nie nałożyłam bazy po makijaż.
Nie zmienia to faktu, że jestem mega zadowolona, że udało mi się wygrać taki konkurs. MUFE ma profesjonalne kosmetyki i mam nadzieję, że pomogą mi w udoskonalaniu moich makijażowych umiejętności :) 



5/11/2016

Rossmanowe wyprzedaże

A jednak zrobię to co mi wychodzi najlepiej czyli blog kosmetyczny.
Makijaż to coś co absolutnie uwielbiam. Robię go praktycznie codziennie, za każdym razem coś poprawiając by w końcu dojść do perfekcji. Marzy mi się malowanie kiedyś innych, jednak na razie nie mam na kim ćwiczyć (nikt nie chce zostać moją modelką XD). Każdego dnia też odkrywam swoją estetykę i możliwości. Więc dopiero raczkuję w temacie robienia ładnych, estetycznie spójnych zdjęć na mojego instagrama (zapraszam -> @ecvsjxb). Nawet jeśli niekoniecznie mi to wychodzi to robię to przede wszystkim dla siebie, bo to coś co mnie inspiruje i cieszy. Nie będę jednak ukrywać, że chciałabym mieć "publiczność" kogoś kto chętnie by ty zaglądał i korzystał z tego co będę pisać. 

Z racji tego, że dopiero co skończyły się promocje w Rossmanie chciałam zrecenzować kilka produktów, które udało mi się dorwać :) 


  • Baza Rimmel, Lasting Finish Primer 
Jestem z niej bardzo zadowolona! Brałam w ciemno, ale to był strzał w dziesiątkę. Nie zapycha mnie, świetnie przedłuża podkład jak i krem BB, który trzyma się dzięki niej przez cały dzień. Dodatkowo daje bardzo naturalne, gładkie wykończenie na skórze. Zdecydowanie na tak! Cena przed przeceną to ok. 25zł.




  • Hypoalergiczny puder brązujący BELL, kolor - 1
Puder jest podzielony na dwie części, ciemną i jasną. Mam bardzo jasną karnację i wolę bronzery z chłodniejszych odcieniach, a ten spełnia moje oczekiwania. Jest delikatny (używam go do konturowania), ładnie rozprowadza się na skórze, nadaje się nawet jako cień (wypróbowane :P). Dodatkowo ta jasna część może być używana jako zwykły puder, ma fajny żółtawy odcień. Cena ok. 17zł.





  • Korektor L'Oreal True Match w kolorze 1 Ivory
To był jeden z tych obleganych produktów, ponieważ jego cena regularna to ok. 36zł. Poleciła mi go przyjaciółka i sama też jestem z niego zadowolona. Pasuje do bardzo jasnej karnacji, ma żółty podton, fajnie niweluje zasinienia pod oczami, z niedoskonałościami radzi sobie trochę gorzej, poza tym może różnić się od koloru podkładu (u mnie tego aż tak nie widać, ale osoby które chcą nim zakrywać dodatkowo jakieś wypryski powinny dopasować kolor korektora do podkładu, bo może okazać się za jasny). 





  • Kredka do brwi Maybelline BROWsatin w kolorze Dark Brown
Dwustronna kredka do brwi, po jednej stronie jest bardzo cienka, wysuwana kredka do precyzyjnej aplikacji. Miękko się nakłada, a użyta delikatnie i roztarta (np. ściętym pędzelkiem) nadaje się też dla blondynek. Ma bardzo ładny, chłodnawy kolor. Z drugiej strony jest malutka gąbka z cieniem. Tutaj jest minus ponieważ cień osypuje się na brwiach, zostaje taki ciemny pyłek, w dodatku ma ciemny, chłodny kolor (za to akurat plus), ale po użyciu obu stron, brwi są bardzo ciemne więc trzeba uważać. Cena takiej kredki to ok. 29zł.  





  • Cienie do powiek Maybelline Color Tattoo 24HR, creamy mattes w kolorach 91 Creme de Rose i 98Creamy Beige
Bardzo długo się na nie czaiłam i w końcu je dorwałam! Jestem z nich super zadowolona, mają przyjemną kremową konsystencję, ale zastygają na zupełny mat. Ponadto można je używać również ze zwykłymi, prasowanymi cieniami. Sprawdzają się jako baza dla cieni prasowanych, dzięki nim kolor jest żywszy i bardziej intensywny. Cena takiego słoiczka z cieniem to ok. 26zł. 




  • Błyszczyk do ust Rimmel OH MY GLOSS! w kolorze 130 Purrr... Glossy Cat
Produkt kupiony trochę pod wpływem impulsu, ale świetnie się sprawdza. Bardzo ładny kolor, idealny "nudziak", fajnie się nakłada, ma przyjemną konsystencję, która się nie klei tak bardzo i długo trzyma się na ustach jak na błyszczyk. Cena ok. 22zł. 






  • Matowa pomadka do ust Max Factor Lipfinity w kolorze 055 Sweet
Urzekł mnie jej kolor, zgaszony fioletowy róż (trochę podobny do Posie K od Kylie Jenner). Kolor to zdecydowanie strzał w dziesiątkę. Jednak gorzej z formułą. Na ustach trzyma się długo, jednak jak się zjada to nie można nałożyć drugiej warstwy, bo produkt zaczyna się rolować i jest nieprzyjemny. Ponadto czuć go na ustach, mnie akurat nie wysusza, ponieważ zawsze używam pomadki ochronnej pod spód, ale czuć ściągnięcie. W dodatku jeśli ktoś często oblizuje usta to czuje taką jakby "skorupkę". W zestawie jest jeszcze bezbarwny nabłyszczacz, który można nałożyć na matową pomadkę. Ma bardzo zbitą konsystencję, "zjadając" go z ust nie zjadamy w tym samym czasie pomadki co jest jego dużą zaletą. 
Jednak w tym zestawie głównym bohaterem jest matowa pomadka, a błyszczyk według mnie jest tylko usprawiedliwieniem dla wysokiej ceny produktu - 60zł. Nie jest to najlepszy produkt, dla porównania mam również matową pomadkę od Lovely, która jest zdecydowanie przyjemniejsza do noszenia i jest jej dużo więcej. 




  • Lakier do paznokci Wibo Extreme Nails. 
Jeszcze go nie używałam, ale kolor ma przepiękny. Poza tym bardzo lubię lakiery Wibo więc mam nadzieję, że ten też mnie nie zawiedzie.Niestety ma bardzo cienki pędzelek co utrudnia aplikację, ale mimo to warto kupić taki lakier chociażby z powodu jego niskiej ceny - 7zł.




Wszystkie te produkty kupiłam już po przecenie -49%. Generalnie jestem z nich zadowolona, są fajne pod względem kolorystycznym jak i formuła w większość jest przyjemna do noszenia.
Mam nadzieję, że pomogłam komuś w wyborze jakiegoś produktu, bo nie oszukujmy się, nawet jeśli coś kosztuje 20 zł, to raczej najpierw zastanawiamy się czy warto go kupić i czy rzeczywiście jest wart takiej ceny. Ponadto jeśli coś jest bublem to szkoda marnować 20 zł :)